Medytacje
na
Wielki Tydzień 2001r.
(Medytacje na cały Wielki Post dostępne są w Mateuszu: www.Mateusz.pl/)


WIELKI  PONIEDZIAŁEK, 9. IV. 2001r., J 12, 1-11.

„Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go miał wydać: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?”. Powiedział to nie dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem...”.

 Judaszu! Ty przewrotny człowieku. Niby pragniesz dobra, ale w głębi serca chciwość posiadania. Przed ludźmi chcesz uchodzić za orędownika ubogich, ale w twoim sercu nie oni się liczą, lecz twój egoizm, pragnienie bogactwa za wszelką cenę. Świat nazwałby cię „dobrym przedsiębiorczym człowiekiem”, byłbyś wzorem polityka, członka niejednego klubu, itd. Na zewnątrz dobry, ale wewnątrz zepsuty.
 Łatwo mi dostrzegać współczesnych Judaszów, ale trudno mi przyjrzeć się sobie i dostrzec ile we mnie jest z Judasza! Wielki Post powoli się kończy. Ile czasu ukradłem Jezusowi w tym Poście? Czy miałem czas na modlitwę, na myślenie o swoim życiu? Czy skorzystałem z jakiejś serii rekolekcji? Czy byłem już zakosztować Sakramentu Pojednania i wyspowiadałem się?
 Tak jestem złodziejem, ale na zewnątrz patrzcie jaki jestem katolik, wierzący. Ja wszystko wiem i o wszystkich. Obgaduję, krytykuję, dołuję... Wszyscy są winni, tylko nie ja! To inni powinni pomóc, to państwo, władza, kościół – ale nie ja, bo nie mam, bo mam mało, bo.... „Bo ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie nie zawsze”. 
 Jezu, chcę dla Ciebie coś zrobić. Chcę Tobie pomóc. Ty dla mnie uczyniłeś tak wiele, ja też chcę dla Ciebie coś uczynić. Jeszcze mam ostatni tydzień, ten Wielki Tydzień. Dziś mogę dobro czynić, dziś mogę pójść na drogę krzyżową, dziś mogę się modlić, żyć dla innych. 
 Judasz Cię zdradził dla małych rzeczy, które przysłaniały mu wielkie zwycięstwo. Jezu nie chcę skończyć tak jak on; w beznadziei, w pogardzie dla ludzi i siebie. Moje życie należy do Ciebie. Daj mi siły, abym sprostał być dzieckiem Boga. Nie chcę kraść, ale dawać. Dawać swój czas, swoje ręce, nogi, mój język. Chcę dawać siebie całego. Chcę być jak Jezus! 
 

WIELKI  WTOREK, 10. IV. 2001r., J 13, 21-33. 36-38.

„„Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi”.... „Panie, dlaczego teraz nie mogę pójść za Tobą? Życie moje oddam za Ciebie”. Odpowiedział Jezus: „Życie swoje oddasz za Mnie? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Kogut nie zapieje, aż ty trzy razy się Mnie wyprzesz”...”.

 Ja zdradzę, ja – to niemożliwe. Jestem wierzący, praktykujący, modlę się codziennie, chodzę do kościoła na Mszę św. i czasami przyjmuje Komunię św. Ja nie zdradzę, to inni, ci słabi, chciwi na pieniądze, ci politycy, rządzący – ale nie ja!
 Zapatrzeni na siebie, na swoje potrzeby, pragnienia. Widzimy tylko czubki własnego nosa. To ja pracuję, zarabiam pieniądze, to ja krzątam się po domu, sprzątam, gotuję. To ja się uczę i trudzę. Wy nic nie robicie, wy mnie nie rozumiecie. Wszystko noszę „na swojej głowie” i w moim sercu. Takie myślenie prowadzi nas do najgorszego. Zaczynam wierzyć, że to ja siebie zbawię, ja muszę zapracować na zbawienie. Najważniejsze jest moje dotarcie do nieba. Inni niech sami się martwią o swoje zbawienie, przecież ja ich nie zbawię! Zdradzam więc ciebie, zdradzam mojego Boga.

 Czego Ty Panie ode mnie żądasz? Co mam robić? Przecież ja życie Tobie oddam, ja dla Ciebie wszystko!!! Ja dla Ciebie wszystko. A Ty chcesz aby pracował dla moich dzieci, dla mojej żony, Ty chcesz bym gotowała dla męża, dzieci, bym się uczył i pomagał rodzicom – Ty tego chcesz? Wiesz, że to jest trudne. Żyć dla innych to piękne, ale jeszcze jestem ja słaby i z potrzebami. Ja też chcę być kochanym, zauważonym, dowartościowanym.
 Ty jednak uczysz mnie Panie, że tylko życie poświęcone dla innych ma wartość. Miłość, to czynie dobra innym, to poświęcenie własnego życia dla ukochanej osoby. Kochać to służyć, być dla innych. Ty, Jezu, życie swoje oddajesz za mnie i za każdego człowieka. Chcę być kochanym, a przecież Ty mnie kochasz, dlaczego tego nie widzę? Ciągle żebrzę o miłość, a Ty mnie codziennie nią obsypujesz, karmisz moje serce, aż po brzegi. Jaki ja jestem ślepy! Krzyczę jak Piotr, że poświęcę dla Ciebie wszystko, a Ty w cichości mi to pokazujesz swoją miłość. Nie, nie chcę już krzyczeć, po raz kolejny obiecywać, że dla Ciebie nie będę jadł cukierków, czekolad. Chcę w cichości mego serca mówić Ci, że Cię kocham, że służę Tobie w moich braciach. Weź Panie moje serce. Ono bije dla Ciebie.
 

WIELKA ŚRODA, 11.04.2001r.,  Mt 26, 14-25.

„Wtedy jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: ŤCo chcecie mi dać, a ja wam Go wydamť. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników.  Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać”.

 Judaszowe trzydzieści srebrników to zapłata za dzień pracy robotnika. Niewiele, prawda, a jednak Go zdradził. A za ile ja sprzedaję mojego Boga? Czasami wystarczy trochę lenistwa, zwykłe zdenerwowanie. Wystarczy, że „wstałem lewą nogą”, aby świat wokół mnie chodził na palcach. Sprzedaję za chwilę szaleństwa, jałowego spokoju. Jakże często w ogóle nie zastanawiam się nad tym co robię, nad moim sprzedawaniem Boga. Jak często grzeszę mimo woli, nie zastanawiam się, nie myślę, tylko czynię. Potem się budzę i zdziwionym pytam: to ja nagrzeszyłem? Tak, Panie, sprzedaję Cię za tak mało, za prawie nic! A Ty pozwalasz mi się sprzedawać, tak jak pozwoliłeś Judaszowi na zdradę. Budzisz jednak moje sumienie ciągle powtarzając: ŤZaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradziť. Czy ja, Panie, pytam się tak jak Apostołowie: Chyba nie ja, Panie? Czy kształtuję swoje sumienie? Zdradzić idzie tak łatwo, wystarczy chwila zapomnienia. Panie daj siły do walki o prawe sumienie.

A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dał uczniom, mówiąc: ŤBierzcie i jedzcie, to jest Ciało mojeť. Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: ŤPijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojegoť

 Pierwsza Msza św. w dziejach świata. Pierwsze i jedyne dziękczynienie Bogu za stworzenie i odkupienie. Sprawuje ją jedyny Kapłan Jezus Chrystus. To jest Jego Ofiara. Apostołowie tylko w Niej uczestniczą, ale nie są bierni. Ta Ofiara i ich dotyczy. Sami nie umierają, ale są świadkami i uczestnikami Jego męki. Uczestniczą w Jego dramacie, w dramacie całego świata, który zabija swojego Stwórcę i Wybawcę. Dramat ten kończy się jednak zwycięstwem Boga. Jezus zmartwychwstaje pokonując grzech, pokonując śmierć. Życie zwyciężyło a śmierć została pokonana. Wielkie zwycięstwo Boga!
 Czy ja w tym zwycięstwie biorę udział? Czy jestem świadkiem i uczestnikiem Jego Ofiary i Jego zmartwychwstania? Jak często Jego dramat, dramat tego świata w ogóle mnie nie interesuje. Niech sobie umiera, niech sobie zwycięża. Ja muszę sobie trochę odpocząć, nabrać sił na nowy tydzień pracy. Ja mam tyle spraw, Bóg niech poczeka. Później, później Panie będziemy razem. Dziś nie mam czasu, dziś nie mam sił. To ja Panie, a Ty? Ty ciągle umierasz za mnie, ciągle oddajesz swoje życie za mnie. Ty czekasz, aż uwierzę w Twoją miłość. Proszę Cię, Panie, o głód mego serca!

ŚWIĘTE TRIDUUM PASCHALNE
WIELKI CZWARTEK, 12.04.2001r., J 13, 1-15.

Było to przed Świętem Paschy. Jezus wiedząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował. 

 Pascha, czyli przejście. Dal Izraelitów było to przejście z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej, ziemi wolności. Dla Jezusa pascha to przejście z tego świata do Ojca. A moja pascha to przejście skąd i dokąd? Czy wiem, gdzie jestem? Ziemia, to nie miejsce mego wygnania, ale to skutek wyboru człowieka. Bóg stworzył nas i przeznaczył do nieba. Tam mieliśmy z Nim być razem. Wybraliśmy grzech, wybraliśmy oddzielenie. Ale Bóg do końca nas umiłował i zesłał swoje  Syna, aby od zbawić, czyli połączyć na nowo. W Chrystusie mam dostęp do nieba, do raju. To co utraciliśmy tak łatwo, Bóg krwią własnego Syna dał nam na nowo. To On, umierając za mnie i zmartwychwstając dla mnie, zmazał zapis dłużny, zmazał moje grzechy, które zamykały mi drogę powrotu do nieba. Moją więc paschą jest Jezus. Tylko On może przeprowadzić mnie na „drugą” stronę, tylko On może wprowadzić mnie w życie Boga, czyli do wieczności.

I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.... ŤCzy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie "Nauczycielem" i "Panem" i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. 

 Kiedy moja pascha się dokona? Kiedy przejdę z ziemi do nieba, ze śmieci do życia i to życia wiecznego? Odpowiedź daje mi mój Mistrz, Pan i Nauczyciel. On będą Bogiem nie przyszedł tutaj na ziemię, aby odbierać chwałę, ale aby nam służyć. Przyszedł, aby nas miłować, czyniąc nam dobro. Jezus uczy nas miłości i to prawdziwej miłości. Ta miłość nie liczy na odpłatę, ale  się poświęca. Jest służebne i bezinteresowna. Ta miłość poświęca siebie, abyśmy życie mieli. Chrystus poucza mnie, że On dał mi przykład, a ja mam Go naśladować. Mam czynić to samo, co On. Mam kochać Jego w moich braciach czyniąc im dobro. Kochać i służyć! A wszystko to z miłości do Boga i ku Jego większej chwale! To moja pascha i jedyna droga do domu, jedyna droga powrotu do raju.
 

ŚWIĘTE TRIDUUM PASCHALNE
WIELKI PIĄTEK, 13.04.2001r., J 18, 1 – 19, 42.

A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane Miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. Tam Go ukrzyżowano, a z Nim dwóch innych, z jednej i drugiej strony, pośrodku zaś Jezusa. 

Krzyż, czym dla mnie jest krzyż? Normalnie bowiem wszyscy ludzie niczego się bardziej nie boją, przed niczym dalej nie uciekają, jak przed krzyżem. Uciekając przed krzyżem uciekają przed cierpieniem w najrozmaitszych jego formach. Ja również układam swoje życie, swoje projekty na przyszłość, swoje marzenia pod wspólny mianownik. Zawsze chodzi w nich o to, by nie mieć problemów, by przeżywać same sukcesy, by żyć wygodnie i mieć dużo pieniędzy. Pragnę, by wszystko się jakość dobrze ułożyło; słowem - by wyeliminować z mojego życia krzyż. I odwrotnie, moje wewnętrzne niezadowolenie, szamotanie się, bunty i rozpacz płyną z obecności krzyża w moim życiu i z faktu, że tego absolutnie nie akceptuję.
Chrześcijanin, który nie jest nim tylko z imienia, patrzy na krzyż zupełnie inaczej. Przede wszystkim wie on, że jego codzienny krzyż polega nie tyle na zadawaniu sobie najrozmaitszych umartwień czy na jakimś sadystycznym pozbawianiu się wszelkich możliwych przyjemności. Właściwym krzyżem dla niego jest jego własna historia czyli samo życie z tymi wszystkimi nieprzyjemnościami, które nieuchronnie mu towarzyszą. Chrześcijanin patrzy na swoje życiowe, przymusowe krzyże przez pryzmat krzyża Chrystusa. A ty co robisz z krzyżem?

A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: ŤNiewiasto, oto syn Twójť. Następnie rzekł do ucznia: ŤOto Matka twojať. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie. 

Testament Boga, testament z krzyża! Jego treścią jest Jego Matka, Maryja. ŤOto Matka twojať. Oddaje nam swoją Matkę. Dlaczego? Kiedy był z nami to mówił nam o Ojcu, o Jego miłości. Ukazywał nam Jego moc i chwałę. Kiedy odchodzi sam do Ojca zostawia nas Matce. Jezus wie, że człowiek nauczyć się może miłości tylko we własnym domu, tam, gdzie jest ojciec i matka. Rodzina to kolebka miłości, to ognisko, z którego człowiek może czerpać i napełniać nim swoje serce. Bez matki rodzina nie byłaby pełna. Dlatego zostawia nam Ją w testamencie, jako ważne uzupełnienie Dobrej Nowiny. Czy Maryja jest twoją Matką i czy zabrałeś Ją do swego domu?
 

ŚWIĘTE TRIDUUM PASCHALNE
WIELKA SOBOTA, 14.04.2001r., Exultet

Weselcie się już zastępy Aniołów w niebie: weselcie się słudzy Boga. Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawiennie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo.

 Chrześcijaństwo to religia radości! To Dobra Nowina zwycięstwa Boga nad grzechem i śmiercią. To radość zbawienia jakie Bóg ofiarowuje człowiekowi. Dlatego chrześcijanie weselcie się! Weselcie się słudzy Boga! Zostawcie smutki waszego życia. Wszystkie wasze troski złóżcie na Niego, a On was uwolni od nich. Nasz Król odnosi zwycięstwo. Podnieście wasze głowy, zbliża się wasze odkupienie.

 Raduj się, ziemio, opromieniona tak niezmiernym blaskiem, a oświecona jasnością Króla wieków, poczuj, że wolna jesteś od mroku, co świat okrywa!

 Raduję się nie tylko ja człowiek, chrześcijanin, ale raduje się cała ziemia. Wszystko przecież czeka na odkupienie synów Bożych. Przez nas ziemia żyje w mrokach. To ja niszczę jej piękno stworzenia. To ja nie potrafię żyć w zgodzie ze zwierzętami i niszczę je dla zysku dla upiększania siebie. Teraz jednak raduj się ziemio, bo Odkupiciel przyszedł i oświetla twoje mroki. On nas nauczył jak żyć miłością, jak kochać wszystkich i wszystko. Teraz ja Światło Chrystusa roznoszę po całej ziemi.

 O, jak przedziwna łaskawość Twej dobroci dla nas! O, jak niepojęta jest Twoja miłość: aby wykupić niewolnika, wydałeś swego Syna.

 Zrozumieć Twoją miłość Panie to niemożliwe. To tajemnica Twoja. Tak kochać marny pył, który ciągle podnosi rękę na swego Stwórcę. Wydałeś swego Syna, aby nas odkupić. Wydałeś Tego, którego kochasz miłością bezgraniczną. Twoja miłość mnie przerasta. Jak Ci dorównać? Jak Cię naśladować? Czy ja mogę też tak kochać? Mogę! Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia. W Chrystusie mogę też tak kochać!

 O, zaiste błogosławiona noc, w której łączy się niebo z ziemią, sprawy boskie ze sprawami ludzkimi. Prosimy Cię przeto, Panie, niech ta świeca poświęcona na chwałę Twojego imienia nieustannie płonie, aby rozproszyć mrok tej nocy. Niech ta świeca płonie, gdy wzejdzie słońce nie znające zachodu: Jezus Chrystus, Twój Syn Zmartwychwstały, który oświeca ludzkość swoim światłem i z Tobą żyje i króluje na wieki wieków.

 Mówię Tobie, Panie: Amen, Amen, Amen!!!